Iivari - 2016-08-19 03:13:42

Dehumanizacja - pozbawianie kogoś cech ludzkich, ograniczanie jego praw, degradowanie osoby do zwierzęcia, przedmiotu, podczłowieka. Łączy się z seksizmem, rasizmem, stereotypami i uprzedzeniami. Występuje jako mechanizm obronny.
Uprzedmiotowienie - sprowadzanie kogoś do roli przedmiotu, narzędzia.
Depersonalizacja - poczucie zmiany we własnym sposobie przeżywania, myślenia, odbiorze bodźców, poczuciu własnej tożsamości, często towarzyszy temu derealizacja.

Tak rozmaite słowniki z grubsza opisują te zjawiska oraz to jak widzą to "normalni" ludzie będący poza klimatem. Oczywiście w BDSM definicje te rozumiane są trochę inaczej. Uprzedmiotowienie to nic innego jak sprowadzenie kogoś do roli mebla, seks-zabawki, manekina lub rzeźby, elementów wyposażenia toalety albo kosza na śmieci. Dehumanizacja najczęściej przyjmuje postać pet/pony play, a depersonalizację chyba najlepiej przedstawia GOR, gdzie każdy przejaw indywidualności jest zastępowany elementami wybranymi przez Pana kajiry, lub 24/7.

O ile dla niektórych odgrywanie ról to tylko epizody w sypialni dla niektórych może być to elementem codzienności. Wczoraj był człowiekiem dziś jest psem, kandelabrem, popielniczką. Prócz oczywistego elementu poniżenia, z którego obecności zawsze zdawałam sobie sprawę to zawsze mnie coś tam gryzło, że tak nie powinno być. Dziś już wiem co. Może trochę ostro i bardzo krytycznie podszedł do tego DaBotz, rysownik z Włoch, ale przyznaję mu rację. Jego post o dehumanizacji dobrze oddaje moje myślenie o tego typu praktykach. Po co mieć niewolnika, którego potem zdegradujesz na stałe do roli seks-zabawki, psa lub stołu? Nie lepiej kupić sobie tę seks-zabawkę lub stół, przygarnąć psa? Zamiast wspierać rozwój Uległej, dawać jej powód do dumy i satysfakcję z pokonywania własnych słabości, hamować wszystkie te procesy? Nie wspominając o tym, że np. takiego psa trzeba myć, wyprowadzać, karmić, a jak nie to zdechnie lub będzie chory, a Uległa chyba powinna rzeczy ułatwiać nie komplikować, czyż nie?
Przynamniej 24/7 i GOR nie wykluczają rozwoju, a wręcz go wspierają.

Rozumiem, że niektórzy lubią takie rzeczy i daje im to frajdę. Nie odmawiam im tego, ale osobiście takie praktyki podobają mi się tylko w formie sprawdzania sprawności Uległej pod danym kątem, kary lub elementu urozmaicającego. Gdybym miała kogoś takiego pod sobą przez dłuższy czas to faktycznie nie byłby dla mnie niczym więcej niż zwierzęciem czy meblem. I to w miarę żałosnym i smutnym, bo człowiek nigdy nie będzie czymś innym i nie dorówna temu funkcjonalnością i wytrzymałością.
No chyba, że szczekałby na ludzi za płotem, wtedy baliby się go nawet bardziej niż psa :D

Gabriel - 2018-05-17 11:05:39

Hej,

Taki filmik mi się przypomniał jak czytałem tego posta:
https://www.youtube.com/watch?v=cxUuU1jwMgM

Odnośnie takiego uprzedmiotowienia - aspekt poniżenia  jest ważny i na pewno podniecający dla tych osób.
Faktem jest, że nie wyobrażam sobie, aby taki układ mógł trwać np tydzień. człowiek potrzebuje ruchu, ma swoje potrzeby , jeśli mówimy o uprzedmiotowieniu.

BDSM to nie tylko czyny, ale to tez emocje, relacje itp.
Mając niewolnika/niewolnicę tworzy się więź. Wówczas zależy obojgu na rozwoju, przekraczaniu granic itp.
W tym przypadku forniphilia może być jako kara, sprawdzenie itp.

Jest też druga forma relacji, bez angażowania się mocnego emocjonalnie. W tej formie widzę trochę więcej miejsca na forniphilia. W tym przypadku uległy może służyć jedynie do dostarczenia przyjemności, rozkoszy.

Wiadomo, jest to kwestia indywidualna. Z jednej strony jest coś pociągającego w uprzedmiotowieniu, ale jednocześnie jest to coś (w moim odczuciu) co nie może trwać za długo. Z czasem odczuwalność bólu może się nasilić przez co uległa osoba będzie co raz to gorszym przedmiotem.

To tak ogólnikowo, ale jestem ciekaw osób, które miały z tym do czynienia w realu i na dłuższą metę a nie tylko okazjonalnie.

www.kutnowskagruparajdowa.pun.pl www.cafeots.pun.pl www.pokemonword.pun.pl www.bleach-tales.pun.pl www.one-piecepbf.pun.pl