Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
Dyskutant
Cóż, chyba ten wątek pasuje tutaj. Co w ogóle sądzicie o takiej zabawie ? Lubicie, nie lubicie ? Próbowaliście, nie próbowaliście ? A może macie ochotę ?
Boże, czuję się jak w teleturnieju
Ja w każdym razie nie miałam styczności z tym i raczej wątpię, by taka sytuacja się pojawiła. Sama praktyka według mnie dosyć niebezpieczna, ale ile rzeczy w bdsm jest w ogóle bezpiecznych, od tego trzeba zacząć
Offline
Nie nazwałabym, tego co my praktykujemy podduszaniem. Na początku tak - nie raz było tak, że Pan zakładał mi na głowę foliową siatkę, po czym zaczynał pieścić przyspieszając jednocześnie zużycie tlenu.
W tej chwili raczej nie robimy już takich rzeczy, chociaż często Pan łapie mnie podczas seksu za szyje - i bynajmniej nie jest to pic na wodę fotomontaż. Chociaż chyba najczęściej Pan zwyczajnie zabrania mi oddychać lub mówi mi kiedy mogę zrobić wdech a kiedy wydech. Kręci go, jak za wszelką cenę staram się zapanować nad odruchami.
Taki trochę off-top ale z tym wiążę się też kontrolowanie mrugania.
Offline
Użytkownik
Lubię stres związany z niedotlenieniem. Ale w związku z tym, że robię to sam, nigdy nie angażuję w to "narzędzi" typu foliowa siatka, jakaś opaska itp. bo byłoby to zbyt niebezpieczne. Zatykanie sobie nosa i ust ręką, ale często sprowadza się to u mnie również do operowania po prostu na ciągłym wdechu.
Offline
Użytkownik
Nie twierdzę, że mnie to nie kręci. Ale widzisz, kiedy jesteś sama, to tak naprawdę masz świadomość, że masz nad wszystkim mimo wszystko kontrolę. Tego na tym etapie się nie da zmienić i przyjemność musi więc płynąć z czegoś innego.
Ostatnio edytowany przez SkylineAffinity (2014-07-12 13:38:06)
Offline
Nie no ja to rozumiem, chodziło mi bardziej o to, że mnie by taka forma raczej nie kręciła, bo dla mnie podduszanie samo w sobie jest tylko narzędziem do osiągnięcia czegoś innego, a samo narzędzie jest dla mnie bez znaczenia.
Offline
Dyskutant
Czyli, że na przykład u Ciebie Skyline jest to podniecające jako w samo w sobie, czyli jak na razie czynność ? Ni, za to Ty widzisz w tym przede wszystkim brak kontroli i poczucie zależności. Hmm... ciekawe jak to ludzie odbierają. Jednak ( to jest pytanie do Ni, ponieważ Ty Skylinie jak na razie robisz sobie to sam ) nie obawiałaś się na początku takich praktyk ? Tak wiem, że bezgranicznie ufasz Swojemu Panu i nie zaczęliście tego od tak za pierwszym/drugim/trzecim.... razem. Mimo to jakaś tam lampeczka w mózgu się włącza i czy nie była tak z jednej strony powstrzymująca taką zabawę ?
Ostatnio edytowany przez chococarmel (2014-07-12 16:01:39)
Offline
Użytkownik
Czy ja wiem, nigdy nie robię tego od tak sobie dla przyjemności. Zawsze jest to jednak element "towarzyszący" innym pomysłom, zazwyczaj ... na koniec.
Offline
Dyskutant
Czyli w sumie czym tak dokładnie jest podduszanie ? Dodatkowymi odczuciami ? Urozmaiceniem ?
Ostatnio edytowany przez chococarmel (2014-07-12 16:03:04)
Offline
Użytkownik
Dla mnie? Można chyba powiedzieć, że dodatkowymi odczuciami Tak nota bene jest to naukowo udowodnione, że podczas niedotlenienia odczucia erotyczne są zwielokrotnione, więc mało tego, że wprowadzają coś nowego - to jeszcze wzmacniają towarzyszące już odczucia.
Offline
Dyskutant
No nie wiem Ni, raczej tych rzeczy kojarzonych z brakiem oddechu, niedotlenienie mózgu, zemdlenie... takie chyba dosyć podstawowe obawy.
Offline
Dyskutant
Z błędu według mnie. Jak wiadomo nie musi to być wcale niebezpieczne, zależy tylko czy osoba przestanie w odpowiednim momencie i nie będzie to zbyt gwałtownie wykonywane. Jednak Ni jak wiadomo Twój Pan jest człowiekiem, a ludzie popełniają błędy. Zawsze mogło pójść coś nie tak, nie obawiałaś się o to ?
Offline
No i właśnie o to mi chodzi - zawsze coś może pójść nie tak. Zawsze może się okazać, że akurat Pan kazał mi się nie ruszać, a ja straciłam przytomność, zawsze może się okazać, że przy biciu zostanie naruszony nerw, zawsze może się okazać (...) i tutaj milion innych z pozoru zupełnie niegroźnych czynności, które mogą mieć śmiertelny skutek. Mając tego świadomość nie bałam się niczego co się działo (chyba, że było moją fobią jako taką).
Mało tego, jest jeszcze jeden aspekt. My z Panem rzadko ustalamy cokolwiek wcześniej. Pewne "nowinki" po prostu się dzieją. Podczas sesji jestem w pewnego rodzaju transie. Nie myślę. Nie zastanawiam się. Pada polecenie i ja to robię. Nie ma strachu. Jest tylko czyste, niczym nie zmącone posłuszeństwo. Dzięki temu nie bardzo mam czas się bać i obawiać nowinek.
Offline
Dyskutant
Hmm... czyli strach u Ciebie w takim momentach kompletnie nie występuje ? Hmm... Ale w sumie Ni uważasz, że jest to rozważne ? Wiem, wiem, nawet jak się wyjdzie na ulicę jest przecież prawdopodobieństwo, że przejedzie Cię autobus, ale sama pod niego specjalnie nie pchasz. W przeciwieństwie do bdsm, gdzie robi się specjalnie dość niebezpieczne rzeczy, dla przyjemności. I wtedy jakby trzeba być rozważnym podwójnie. Rozmawialiście przed spróbowaniem tego zakazanego owocu o podduszaniu ? Czy to po prostu wyszło od tak, spontanicznie ?
Ostatnio edytowany przez chococarmel (2014-07-13 12:49:41)
Offline
Widzisz, według mnie to nie jest zakazany owoc. to taka sama praktyka jak knebel w ustach, taka sama jak wiązanie czy jakiekolwiek inne zadanie wysiłkowe (długie stanie czy co tam chcesz). Brak rozwagi w każdym z tych przypadków może się skończyć tragicznie. I nie widzę chyba powodu specjalnie o tym dyskutować. Oczywiście, Pan musi mieć pełen obraz mojego stanu zdrowia, ale to tak naprawdę musi być jasne za każdym razem, kiedy traci się możliwość komunikacji. Ale tak naprawdę to o czym tutaj dyskutować? "Dobrze Panie, zgadzam się, tylko bądź ostrożny" ?
Offline
Ja myślę, że jesli chodzi o kontrolę oddechu (podduszanie jest jedną z form) nie trzeba od razu sprawy demonizować. Po cienkiej czerwonej linii stąpa w tej materii niewielu. Czym innym jest chwilowe pozbawienie strony uległej dostępu powietrza i wycofywanie się bardzo szybko, czym innym (rzadko praktykowanym) doprowadzanie do utraty przytomności i pierwszych drgawek. O ile przy łagodniejszych formach ufam po prostu człowiekowi (bo to jest tylko łagodna forma zabawy i ufam, że zabawą pozostanie), o tyle przy stąpaniu po kruchym lodzie (czego sama już nie praktykuję) muszę mieć pewność, że strona dominująca ma potrzebną wiedzę, że moje życie zawsze będzie na pierwszym miejscu, że opanuje emocje, że nie wciągnie ją to za bardzo. Czym innym jest dłoń na 2-3 minuty zaciśnięta na ustach i nosie, kiedy wiem, że zostanie zdjęta, kiedy zacznę wierzgać, czym innym te same dłonie dociskające tętnice szyjne do stanu, kiedy odpływam i ostatnią myślą jest, że może wrócę.
Zawsze miałam tylko jedną zasadę- nie podduszamy niczym, co może być ciężko zdjąć- żadnego duszenia obrożą, paskiem, sznurkiem etc. Decydować moga sekundy i nawet wielki nóż/nożyczki pod ręką może nie dać rady.
Autokontrola oddechu doprowadza nas tylko do momentu, kiedy nie zapanujemy nad odruchem oddychania. Bo bez narzędzi nie da się samemu udusić (tzn. da się, ale to wymaga długiej praktyki i polega na czyms innym). delikatna kontrola ze strony dominującego (ten pierwszy typ) najczęściej kończy się w podobnym momencie. Natomiast ta graniczna- ona idzie o kilka/kilkanaście kroków dalej.
O ile pierwsza to głównie aspekt psychologiczny (oddanie komuś władzy, zaufanie itd.), o tyle ta druga- to również przedziwne doświadczenia fizyczne.
BTW- a ja uwielbiam zacisnięte na szyi dłonie nawet, jeśli nie są tam w tym celu, a po prostu dla samego faktu czucia ich w tym miejscu
Offline
w moim przypadku to praktyka od zawsze stosowana...bo podduszanie plus ściśnięcie sutka równa się orgazmowi i maksymalnemu odlotowi ^^
Więc tylko raz miałam nie do końca przyjemną sytuację..- bo mi się na chwile odjechało i po paru sekundach wróciło.
ale to jedyna taka sytuacja przez już ugh... chyba 3 lata. Więc nie jest źle.
Na mnie to działa jak płchta na byka czy coś
ale nie wkurzam się i atakuje a po prostu latam w niebiosach i AMEN
podduszanie 4eva <3
Offline
Nowy użytkownik
chococarmel napisał:
ile rzeczy w bdsm jest w ogóle bezpiecznych, od tego trzeba zacząć
a w zyciu, tak w ogóle?
można się zadławić rybią ością, można zginąć w wypadku samochodowym, można skręcić kark przewracając się na rowerze... ale wciąż wsiadamy na rowery, do samochodów i przynajmniej raz w roku bierzemy się za spożywanie karpia.
nieistotne "co". ważne "jak"
Offline