Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
Wiele osób uważa, że BDSM w dużej mierze opiera się głównie na karach i nagrodach. Dzięki temu jest ciekawe.
Należę do tych, którzy twardo obstają że w BDSM nie ma kar. Jeśli relacja jest tylko od spotkania do spotkania, to kara nie jest karą - jest po prostu grą. Jeśli mówimy o emocjonalnej relacji budowanej przez długi czas to kara również nie istnieje.
Osoba uległa oddając się swojemu Panu, daje swoje 100% zaangażowanie w to co się dzieje, a jeśli pomimo 100% zaangażowania taka osoba zawali, to najwyraźniej zadanie było ponad jej możliwości.
Czy w takim razie jestem karana?
Jestem karana. Ale z dwóch powodów. Dla przypomnienia mi co to jest 100% do którego się zobowiązała, lub dla oczyszczenia mojego własnego sumienia. Dla katharsis.
Offline
'Należę do tych, którzy twardo obstają że w BDSM nie ma kar"
"Jestem karana. Ale z dwóch powodów"--Więc jak to jest z karami w klimatach?, Z jednej strony twierdzisz, że ich nie ma, a z drugiej sama sobie zaprzeczasz...
Offline
Nie do końca. Uważam, że w BDSM nie ma czegoś takiego jak kara rozumiana jako: "świadomie postępuję przeciwko Twojej woli, więc zostaję ukarana".
Uważam, że jeżeli ktoś wchodzi świadomie w relację, to nie potrzebuje kar rozumianych w ten sposób. W takim wypadku, "kara" jest tylko przypomnieniem, że można starać się bardziej; zachętą do tego żeby następnym razem zawalczyć z samym sobą troszeczkę bardziej.
A oprócz tego, jest takim trochę oczyszczeniem atmosfery. "Zrobiłam coś złego, dostałam karę, teraz wszystko jest w najlepszym porządku". Grzechy odpuszczone.
Osobiście wydaje mi się, że jeżeli decyduję się na poważną relację i Pan mówi: "posprzątaj łazienkę", to ja nie mówię na to: "nie chce mi się". Może się zdarzyć, że tego nie zrobię, ale będzie to raczej kwestia tego, że braknie mi czasu, że źle ocenię własne siły, że za słabo się postaram, a nie dlatego że zignoruję polecenie Pana, czy zupełnie świadomie mu się przeciwstawię.
Offline
Ok, lecz z drugiej strony świadome przeciwstawianie się od razu dyskwalifikuje taki układ, bo nie na tym polega bdsm
Natomiast jeżeli mianem kary, obojętnie w jakiej formie określasz oczyszczenie atmosfery, bądź przypomnieniem, to ich istnienie jest jak najbardziej uzasadnione
Offline
dla mnie kara jest formą ostrzeżenia, że coś było nie tak z mojej strony...
natomiast jak odbiera to psychika- jest to indywidualne podejście każdej uległej osoby
czasami spotykałam się ze stwierdzeniem, że niewolnica, czy niewolnik celowo wkurzają swoich Dominujących, aby otrzymać karę w postaci chłosty
Offline
Z tym o czym mówisz xamiro - spotkałam się i ja - mówię o celowym wkurzaniu dominujących by wymierzyli karę w postaci chłosty .
Sama tego nigdy nie stosowałam, bo nie jestem wielką fanką chłosty.
Lecz co do kar, moim zdaniem takowe istnieją- lecz w formie upomnienia, naprostowania ścieżki którą jesteśmy prowadzone lub też po prostu naprostowania nas samych - więc w sumie to jest to działanie wymuszone jakimś tam negatywnym zachowaniem uległej . Równie dobrze może nazywać się rzeźbą
Offline
W przypadku kiedy jest to prowokowane to też nie wydaje mi się, żeby to była kara. Raczej taka forma gry, bym to nazwała.
Może i macie racje z tymi karami - kwestia nazewnictwa. Jeżeli nie rozumieć kar jako "równowartość" przewinienia, a raczej jak to Lindsey napisała "rzeźba" to się zgadzam.
Offline
Dokładnie tak, jak dla mnie jest to kwestią tylko i wyłącznie nazewnictwa
kiedyś uległa nie słyszała czegoś jak ' kara' z tego co mi wiadomo.. Była po prostu konsekwentnei " rzeźbiona " w dany sposób, w jakiejś tam sytuacji . To my z biegiem czasu, zaczęliśmy sobie nazywac i często spłycac pewne rzeczy.
Offline
dokładnie tak, to jak będziemy nazywać pewne rzeczy, i jak do nich podchodzić, jest indywidualną sprawą każdej uległej osoby, ważne ze efekt jest dokładnie taki sam-- nawrócenie na prawidłową drogę...
Offline
Haha nie no tak jakoś czytając Twój wpis w glowie wbiło mi się ' nawracajmy się i wierzmy w ewangelię '
A tak serio... dla mnie niewolnictwo to niewolnictwo- a uległosc to uleglosc
więc ja tam bunty czassem stawiam, choc nie umiem zbytnio a raczej po prostu mi nie wychodzi .
mój Pan to ostoja spokoju która lubi mnie wkurzac
Offline
ja się nie buntuje, raczej "przeciągam strunę", a ponieważ jestem " zakręcona" więc wiadomo... :angel
A tak na poważnie... Warto poznać "mowę ciała", możną ja fajnie wykorzystać... nawet w stosunku do osób " anielsko cierpliwych"...
Offline
haha to prawda- niestety jeśli ktoś ma rozeznanie i dobrze na mowie ciała sie zna - a przede wszystkim wie duzo wiecej od tej drugiej- co np u mnie wystepuje to jest sie przegranym
dlatego ja bunty podnoszę rzadko bo i tak z góry skazane są na szybkie zakończenie
Poza tym...ja tam wolę byc grzeczniutka dziewczynka..
Offline
to moja propozycja jest taka : w bibliotekach istnieje książka " Mowa Ciała", lub poczytaj
http://kobieta.wp.pl/kat,26353,title,Co … aid=112737
http://www.bravo.pl/zycie/artykuly/mimi … a,1059157/
https://mailgrupowy.pl/shared/resources … -materialy
Offline