Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
Co prawda nadal nie mamy w gronie zbyt wielu Dominujących, ale myślę że i uległe są w stanie coś na ten temat rzec.
Od wielu kobiet słyszałam, że uległe bardzo często w życiu codziennym są twardo stąpającymi po ziemi heterami, które nie dają sobie wejść na głowę. W gruncie rzeczy ja też wiecznie wojuję i wiecznie kogoś "ustawiam po kątach", podczas gdy ulegam tylko Panu.
Zastanawiam się jednak, ponieważ w moim krótkim życiu udało mi się spotkać kobiety, od których czuło się uległość - nawet jeśli na początku nie wiedziałam, że tak faktycznie jest.
Jak uważacie, czy jest to zależne od tego jak taka uległa czuje się w stosunku do osoby, która postrzega ją w taki sposób, czy raczej jest to po prostu jej cecha charakteru - u niej po prostu tę uległość widać dla kogoś kto zna ideę i tyle.
Offline
Starszy użytkownik
Coś w tym chyba jest, że uległe często ulegają tylko Panu. Sama też jestem taką twardo stąpającą po ziemi kobietą, często pełniłam i pełnię rolę lidera, koordynuje różne projekty, gdzie to ja zarządzam. Wiem dokładnie, czego chcę i do tego konsekwentnie dążę. Ale kiedy myślę o mężczyźnie, z którym chcę być to zawsze jest to mężczyzna dominujący. Już nawet nie chodzi tylko o bdsm, ale o siłę charakteru, umiejętność podejmowania decyzji. Nienawidzę ciepłych klusek.
Wydaje mi się, że po prostu takie skrajności u uległych wynikają z potrzeby bezpieczeństwa, poczucia, że ktoś ma wszystko pod kontrolą, nawet jak jej się coś spod tej kontroli np. w życiu zawodowych wymknie. Że tu, pod skrzydłami Pana, nie musi już podejmować decyzji, musi mu tylko (i aż) zawierzyć.
I jasne, że to zależy od osoby, której się ulegnie. Żeby w pełni ulec trzeba ufać, a na zaufanie trzeba sobie zapracować.
Chociaż równocześnie myślę, że tak jak napisałaś, jeśli ktoś zna ideę, to da się zauważyć chociaż tę nutkę uległości.
Offline
Dominujący z nazwy nie będzie w stanie zapracować sobie na zaufanie.
Ciekawa też jestem, czy jeśli uległa jest podporządkowana Właścicielowi, bo ulega Jego sile charakteru, to czy czuje się podobnie uległa w stosunku do innych o silnym charakterze, czy wyłącznie w stosunku do tego jednego, który ją "posiadł". Raz zdarzyło mi się podobne uczucie, aczkolwiek raczej była to kwestia odczuwania dominacji ze strony innego mężczyzny, i poczucia hm... Nacisku, niż uległość jako taka. Jednak nadal nurtuje mnie pytanie jak to jest, czy to uległa ma coś czym obdarowuje czy jest "pojmana" przez Pana. I kto tu tak naprawdę kogo wybiera Oczywiście z tym ostatnim żartuję
Offline
wyboru powinny dokonać obie strony, inaczej to nie przejdzie, zawsze będzie brakowało "tego czegoś"
z tą uległością w stosunku do innych silnych charakterów jest różnie, jedni będą działali jak "płachta na byka", drudzy wręcz odwrotnie, wszystko zależy od postrzegania tej osoby
Offline
Dyskutant
nisza_E napisał:
Ciekawa też jestem, czy jeśli uległa jest podporządkowana Właścicielowi, bo ulega Jego sile charakteru, to czy czuje się podobnie uległa w stosunku do innych o silnym charakterze, czy wyłącznie w stosunku do tego jednego, który ją "posiadł". Raz zdarzyło mi się podobne uczucie, aczkolwiek raczej była to kwestia odczuwania dominacji ze strony innego mężczyzny, i poczucia hm... Nacisku, niż uległość jako taka. Jednak nadal nurtuje mnie pytanie jak to jest, czy to uległa ma coś czym obdarowuje czy jest "pojmana" przez Pana. I kto tu tak naprawdę kogo wybiera Oczywiście z tym ostatnim żartuję
A ja uważam, że nie. Również jestem w życiu codziennym bardzo dominującą osobą ( przecież nie mogę pozwolić by ludzie wchodzili mi na głowe ). Ulegam tylko jednej osobie - Panu. A jeżeli gdzieś na swej drodze spotykam drugiego człowieka z bardzo silnym charakterem, wtedy staje się jeszcze bardziej nieustępliwa i bezwzględna. Ale każdy ma inne podejście i inaczej reaguje.
Offline
Xamiro, to nie do końca tak działa z tym wybieraniem. Uważam, że to dość skomplikowana kwestia - przynajmniej jeśli mówimy o dominacji psychicznej. Powodzenie relacji zależy od bardzo wielu czynników, ale w głównej mierze od podejścia osoby uległej. I oczywiście, nigdy nie będzie to działać dobrze, jeśli którakolwiek ze stron tego nie chce. Ale moje pytanie dotyczyło tego, czy jeśli powstaje para, to czy jej uległość rodzi się na skutek siły jego charakteru, czy raczej to on budzi w niej tę uległość. Nie wiem czy dobrze to tłumaczę...
Choco, to się akurat z Tobą zgadzam, bo ze mną jest dość podobnie. Ale! <jak zwykle jest to cholerne "ale"> Moim zdaniem istnieje "dominacja" i "dominacja". Ktoś o dominującym charakterze nie musi być dominem w rozumieniu klimatycznym, co np. widać po tym, że Ty, czy ja w realnym świecie mamy dominujące charaktery, a jednak naszym Panom ulegamy.
Z drugiej strony, nie wiem czy istnieje facet, który w realnym życiu ma uległy, pokorny charakter a w relacji jest dominujący...? Przyznam szczerze, że dopiero teraz mnie to zastanowiło.
Offline
istnieją tacy faceci, nie tylko w życiu realnym, ale i klimatycznym, a wręcz bym stwierdziła, że ci faceci, którzy w 4 ścianach siedzą pod pantoflem, na zewnątrz podbijają sobie własne ego
Offline
bo nie wiem czemu, faceci przynajmniej co po niektórzy, uwielbiają wszem i wobec oznajmiać, że to oni rządzą w 4 ścianach, i usilnie to próbują pokazywać na zewnątrz, ale tak naprawdę tylko bliższe poznanie może to zweryfikować
Offline
Ale moim zdaniem jest to o tyle naturalne, że według mnie tak to działa, że kobieta jest tą słabszą i mniejszą, a facet silny i dominujący. Zresztą, uważam że nawet społeczeństwo - pomimo całej walki o równouprawnienie - w ten sposób postrzega mężczyzn. Oni się do tego po prostu dostosowują.
Offline
Dyskutant
W sumie. Przecież to kobiety zawsze są tymi feministkami, walczą o równouprawnienie, i wgl. Mężczyźni nie czują takiej potrzeby, bo to oni przecież mają władzę, to naturalne, taki byt trwał przez wieki, przecież jeszcze za czasów jaskiniowców. Dlatego strasznie mnie zdziwiła taka ilość uległych mężczyzn. A mi się podobał ten średniowieczny stan rzeczy, oczywiście chodzi mi tu o męstwo facetów, do pantalonów to ja nie chcę powracać
Offline
Oj żebyś wiedziala Ja naprawdę jestem zdania, że te wszystkie feministki to po prostu nieszczęśliwe baby, którym się nie udało i przelewają swoją frustrację na rodzaj męski
Oczywiście nie chcę nikogo urazić. Mówiąc tak poważnie to wydaje mi się, że jednak nie wychodzi nam na dobre to wyzwolenie.
Offline
Dyskutant
W sumie, jak dla mnie, to mężczyzna powinien sprawować pieczę nad domem i swoją kobietą. Ale jak niszo czasami patrzę na niektórych osobników płci przeciwnej, to wcale się nie dziwię, że to babka w takim związku musi mieć twardą rekę. Niektórzy faceci są po prostu niezaradnymi mięczakami, którzy nawet z własnym życiem sobie nie radzą, a co dopiero jakby mieli opiekować się kimś.
Offline
O to się z Tobą zgadzam ;-) Ale chyba bardziej niż to przerażają mnie Ci "młodzi mężczyźni" w rurkach i z makijażem. Jak, któregoś pięknego dnia, taki mężczyzna może zdominować kobietę, jak co druga by go jedną ręką połamała a on uciekłby z płaczem?
Offline
Dyskutant
Noo.. ale według mnie tacy chłopcy ( bo kulturalnie bym ich inaczej nie nazwała ) są taką jakby imitacją mężczyzny. Ale tak to nic do nich nie mam. Zyją, to niech sobie żyją, byleby ich więcej takich się nie rozmnożyło . Bo w takim wypadku, to już w ogóle niż demograficzna zagładę ludzką by spowodowała.
Offline
Dyskutant
Niestety. Marnie widzę przyszłość naszj populacji.
Offline