Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
Dyskutant
W sumie, to ostatnio zainteresowało mnie, czy każdy Domin musi być sadystą ? Cóż zdania na ten temat są dosyć podzielone, ale ja nadal przystaję przy swoim, że nie. Oczywiście można tutaj dyskutować, że zależy który, ale chodzi mi o taki podstawowy typ z obrazka - wypisz wymaluj. Sadystą jest przecież osoba czująca podniecenie sprawianiem komuś bólu, dręczeniem. Mamy teraz już jakąś cząstkę dominujących, więc każda ze stron może się wypowiedzieć.
Offline
Nie każdy dominujący jest sadystą. Wiele zależy tsk naprawdę od oby dwóch stron. Z własnego doświadczenia podam przykład. Z moją byłą już uległą spotkaliśmy się realnie na niezobowiązującym spotkaniu. I ustaliśmy pewne zasady np. Czy toleruje w dużej mierze sadyzm lub ograniczony. Po wybraniu jednej z odpowiedzi dostosowywuje poziom sadyzmu. Ja sam np. jestem, że tak ujmę wypośrodkowanym sadystą.
Offline
Ja nie jestem dominująca,ale względem mojej skromnej opinii :
Tak, myślę , że dominujący = sadysta.
Jeden w większej, drugi w mniejszej mierze,ale uważam,że we wszystkich tkwi choć mała cząstka sadysty.
Oczywiście każdy jest inny,każdego coś innego podnieca,ale nadal tak sądzę.
Offline
Dominujący nie musi być sadystą podobnie jak uległa nie musi być masochistką. Owszem oba zestawy często występują wspólnie, jednak nie jest to reguła.
Mnie osobiście zadawanie bólu nie sprawia przyjemności. Natomiast potrafią na mnie silnie działać emocje, które bólowi lub jego sugestii towarzyszą. Traktuję go zatem raczej jako wygodne i skuteczne narzędzie, a nie jako wisienkę na czubku tortu.
Offline
pewnie,że to nie musi być regułą - ale nie zauważasz związku Havoc ?
myślę,ze nawet małe skłonności czynią nas swego rodzaju sadystą / masochistą
Offline
Przecież napisałem, że "...oba zestawy często występują wspólnie..."
Jednak znam uległą sadystkę, dominującego masochistę oraz uległe nie będące masochistkami czy dominujących, którzy nie są sadystami. A także parę osób o skłonnościach sado-maso, w dodatku switchów, zupełnie wyłamujących się z takiej nomenklatury.
Staram się więc podchodzić do ludzi i ich preferencji "z otwartą głową", nie stosując uproszczeń.
Offline
Tak, rozumiem i spodziewam się ze te wszystkie wymienione przez Ciebie "zestawy" cech istnieją, zależnie od osoby oraz preferencji.
Ja też staram się nie generalizować,ale to już różnie bywa
Offline
Tak mamy zbudowaną psychikę, że umysł samodzielnie dokonuje zaszufladkowania i podczepia fiszki z uproszczonymi opisami.
Sam nie jestem od tego wolny, ale staram się o tym pamiętać.
Offline
Wiem o tym,też nad tym pracuję..
Najważniejsze ze się rozumiemy
Offline
Tak naprawdę, to nie jestem przekonana. Jeżeli mówimy o dominacji w łóżku, to według mnie ciężko o kogoś, kto nie będzie, chociaż w drobnym stopniu, sadystą. Dla mnie dominacja psychiczna (choć może ja postrzegam ten rodzaj dominacji w trochę szerszym kontekście), może być oparta tylko o długotrwałą relację. Jeżeli umawiamy się na sesję/seks/lanie dupy/jakkolwiek inaczej by to nazwać, to cała interakcja opiera się w dużej mierze o fizyczność. Ciężko się doszukiwać tutaj dominacji "psychicznej".
Nie wiem jak działa to u innych, natomiast w moim przypadku, to co dzieje się w łóżku, jest bardzo instynktowne, tam nie ma namysłu i nie ma sprzeciwu (chyba, że docieramy do granic wytrzymałości), więc nie wiem czy można o tym mówić w kategoriach dominacji psychicznej. A może takie zachowanie jest wynikiem dominacji psychicznej w innych dziedzinach mojego życia...?
Oczywiście, często czytywałam "opowiastki", w których dominujący spotyka niewiastę, nie zna jej imienia, nie wie jaka jest, po czym rzuca trzy hasła a ona się rozbiera i cieknie jej po nogach, bo on ją tak strasznie zdominował. Szczerze powiedziawszy, czytając takie rzeczy mam wrażenie, że gdyby grzecznie ją o to poprosił, to zrobiłaby dokładnie to samo, bo zwyczajnie kręci ją seks, a jeszcze z motywem klimatycznym to już w ogóle.
Z drugiej strony, wydaje mi się, że wielu facetów, których kręci dominacja psychiczna, spotyka się na takie jednorazowe spotkania i bawi się tym, co można osiągnąć w takim wymiarze. De facto, nie interesuje go zadawanie bólu jako takiego, ale to jakie przynosi to efekty i co może dzięki temu osiągnąć. Coś w rodzaju tego, o czym pisał Havoc.
Aczkolwiek z mojej perspektywy, to jest takie nie do końca... Hm... Pełne. Ta władza jest tylko taka pozorna. Ale podkreślam - tak to wygląda z mojego punktu widzenia.
Offline
Nie każdy kto spuści lanie jest sadystą, tak jak nie każdy kto rąbie drewno jest drwalem.
Ale na temat tego kim jest, a kim nie jest sadysta stoczono już bardzo wiele dyskusji. Choć raczej bez żadnych ostatecznych wniosków.
Offline
nisza_E napisał:
Oczywiście, że nie. Nie mniej jednak nic w naszym zachowaniu nie pojawia się bez przyczyny. Jeżeli bijemy, to z jakiegoś powodu. Jeżeli dajemy się bić - również jest ku temu powód.
Zgadzam sie z Tobą Ni
Offline
A jeśli uderzenie i ból nie jest wartością samą w sobie, ale środkiem, który ma prowadzić do jakiegoś celu? Do wzbudzenia emocji, wymierzenia kary, podkreślenia innych bodźców, jako kontrast?
Nie trzeba być smakoszem mąki, by lubić ciasta.
Offline
Oczywiście, że się z Tobą zgadzam, Havocu. Tak jak napisałam - zgadzam się, że nie każdy kto bije jest sadystą, ale każde działanie jednak ma przyczynę.
Nie jestem tak do końca przekonana ile osób dominujących "para się" dominacją psychiczną i z bólu czerpie tylko tę cząstkę. Poza tym... Może teraz sama sobie zaprzeczę, ale wydaje mi się, że można tutaj trochę stopniować - ktoś jest bardziej sadystą a ktoś inny tylko troszeczkę.
Offline
Dyskutant
Chodzi ci o natężenie sadyzmu w człowieku ? Cóż, ja bym się zgodziła tutaj z Havocem, może to być także czynnik zmierzający, a nie główna pozycja. Natomiast wydaję mi się czasami, że właśnie w klimatach tych zmierzających jest o wiele mniej, niż sadystów.
Offline
Gość
Ja jestem masochistką, ale czy mój Pan jest sadystą? nie mam pojecia tak naprawdę...
wiekszy z Niego sadysta psychiczny niz fizyczny. Kiedys zapytałam, co go tak naprawdę kreci w tym wszystkim: zadawanie mi bólu, moja uległość- wysmiał mnie przy tym punkcie, czy władza. Odpowiedział, że władza. To, że taka kobieta jak ja oddała się Mu zupełnie. Reszta to dodatki. Owszem lubi poznecać się nade mną i ja to lubie. W pewnym stopniu ten, kto bierze bat z zamiarem zapewnienia sobie przyjemniści wiekszej lub mniejszej, to sadysta. I tak, w moim mniemaniu sa różne stopnie tego "schorzenia"
Dyskutant
Jego władza wiąże się przede wszystkim z Twoją uległością, więc tak naprawdę zależy Jemu w największym stopniu na tym. Bo bez uległości z jednej strony, nie ma u drugiej władzy
Offline
Gość
Tak, oczywiście, jak ja to mówię: ta ja dałam mojemu Panu władzę nade mną, bo to ja się na to zgodziłam i w tej mojej decyzji jest moja siła. Śmiech mojego Pana był związany hmmm.. ze zwykłym nabijaniem się ze mnie i tyle
Oczywiście że nie. To działa w obie strony... tak samo jak każda uległa może nie być masochistką . To że lubie czuć władzę , lubi być kontrolowana etc. to nie znaczy że tak samo lubi i pragnie dostawać wpierd** .
Po prostu BDSM tylko na płaszczyźnie psychicznej i tyle Wydaje mi się że jest też kuszące... jednak dla mnie mnie musi być tak wisienka na torcie , ta fizyczność .
Offline