Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
Dyskutant
Już wyjaśniam Ni
Miałam na myśli to, że w takim świecie byłby przecież jakiś wzór uległości. Tak samo jak są teraz w naszym świecie wzorce różnych pozycji i czy każdy nie dążyłby do tego ideału ? Upodabniał by się, naśladował itp. Tak jak teraz młode dziewczyny idą za przykładem wychudzonych modelek. Tyle, że w naszym różnorodnym świecie, ludzie mają multum przykładów do naśladowania. To czy w takim idyllicznym świecie każdy nie dążyłby do tego samego ? Przecież głównym sensem jego byłaby uległość. Więc czy wtedy niezachwiana by została ta rozmaitość ?
Myślę, że jakoś zrozumiale ułożyłam to w słowa
Offline
Z tym tylko, że moim zdaniem w tej chwili niczym się to nie różni. 95% społeczeństwa (przynajmniej tego znanego mnie) uskutecznia ten sam model, a Ci którzy tego nie robią to bardzo rzadko dzielą się takimi przemyśleniami z otoczeniem.
Poza tym - warto wziąć też pod uwagę, że nawet w uległośći cholernie się różnimy i mamy ze sobą potwornie dużo wspólnego. Chociażby - uznajemy te same wartości takie jak szacunek czy bezpieczeństwo, a jednocześnie patrząc np. na różnice w podejściu moim i Twoim Karmelko czy moim i Łasiczki, nie wiem czy nie nazwałabym tego wręcz przeciwległymi biegunami.
Nie mówiąc o tym, że nawet Domin może być pantoflem
Offline
Nie wiem, dlaczego wcześniej tutaj nie pisałam.
Nas oboje bardzo kręcą motywy public. Jeśli jesteśmy na neutralnym dla nas gruncie, pozwalamy sobie na realizację. Odkąd mam obrożę, to jestem w niej przy Panu cały czas (także podczas obiadu w restauracji, zakupów, postoju na stacji benzynowej itp.). I nie chowam jej pod golfem, a Panu zdarza się pociągnąć za nią przy ludziach, kiedy chce mnie np. pocałować albo skierować mój wzrok na coś konkretnego.
Wiele razy dostałam po tyłku w otwartym terenie chyba tylko po to, żeby nakarmić ekshibicjonizm.
Z szelmowskim uśmieszkiem mówię "Panie" między ludźmi, prowokujemy sytuacje, które "normalnym" ludziom się nie zdarzają. Nie są to zachowania seksualne, a raczej takie, które bez elementów erotycznych podkreślają klimatyczny charakter naszej relacji.
Pamiętam, jak kiedyś pojechaliśmy do biblioteki i zupełnie celowo zdejmowałam tylko książki z najniższych półek. Najpierw kucając, później już klęcząc i przemieszczając się na kolanach między kolejnymi regałami.
Offline
Gość
A ja sie ostatnio przekonałam jakie to dla mnie trudne. Sama nie wiem: co innego wyobraxnia i że tak powiem "chęci" a co innego rzeczywistość.
Nie wiem, jakbym się zachowała na takim totalnie neutralnym gruncie, gdzie miałabym swiadomość, że nikogo znajomego nie spotkam.
Wiem juz natomiast jakie emocje wzbudziło we mnie, niby nie klimatyczne, ale spotkanie ze znajomymi, którzy doskonale wiedzieli co i jak, a mój Pan postanowił z tego pierwszy raz skorzystać. Same gesty: ze mnie pociągnął za włosy czy, że klęczałam obok kanapy nie robiły na mnie wrażenia. Ale gdy musiałam przy wszystkich pytać czy mogę skorzystać z toalety- było juz trudniej, przynajmniej przez pierwszy dzień. No i to co mogło mnie spotkać najgorszego moim zdaniem: "udało mi się" zdenerwować Pana i musiał mi zwrócić uwagę przy gospodarzach, a potem mało nie brakowało a jedno z nich byłoby swiadkiem mojej kary. I chociaż wiem, że znajomy by się nie oburzył, nie skomentował, ew tylko wysmiał moją głupotę-i miałby rację , to byłam tak spanikowana, ze długo nie mogłam się uspokoić. Wstydziłam się. Nie naszej relacji, ale tego, ze doprowadziłam Pana do takiej "ostateczności".
Także nawet teraz nie wiem co mysleć i jakie mam zdanie. I pozostaję chyba przy "marudzeniu dziewicy" - i chciałabym i boję się
Fajnie, że mamy takie rózne podejście. ja Ci, Maleństwo, zazdroszczę z kolei takiej sytuacji. Nie mamy znajomych, którzy wiedzą, żeby móc mieć podobne doświadczenie do Twojego, a oboje mamy ochotę.
Offline
Gość
Wszystko przed Wami, Alamajko
Ja owych znajomych poznałam na podobnym forum. Od gadki do gadki i potoczyło się tak, że się teraz odwiedzamy, dzwonimy itd.
Może ja tez inaczej bym się czuła jakby i oni "byli w klimacie" a nie tylko "obok". A tak z jednej strony: nie zauważali- albo starali się nie zauważać moich ciągłych pytań o łazienkę, papierosa itp a z drugiej jak atmosfera zrobiła się bardziej luźna, to po prostu mieli ubaw, gdy ja próbowałam cichaczem na ucho zapytac Pana, a On całym zdaniem i na głos odpowiadał: NIE ZROZUMIAŁEM O CO PYTASZ?! CHCIAŁAŚ WYJŚĆ DO ŁAZIENKI SIKU ZROBIĆ? POWTÓRZ PYTANIE. W pewnym momencie i mnie to zaczęło bawić, bo w sumie nie miałam się czego wstydzić, a do życia i do siebie trzeba podchodzić z dystansem.
Myślę, ze kolejne razy byłyby dla mnie łatwiejsze. Ale to tylko od mojego Pana zalezy czy będą kolejne razy. Czy po prostu przy nastepnej okazji do spotkania nie zawiesimy częściowo naszych reguł, tak jak to się dzieje przy znajomych, którzy nie mają pojecia o rodzaju naszej relacji.