Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
Jest to na pewno fajne, że nie trzeba nazywać tego cyz tamtego w ten a nie inny sposób. To prawda.
Czasem jednak ciekawi mnie, że powstają pewne twory, które dla każdego oznaczają coś innego. Np. religie bądź nauki definiują pewne zjawiska i nazywają to co się dzieje. Nie spotkałam się w klimacie z taką encyklopedią, co jest czym.
Offline
Ale nie ma jednego ustalonego słownika, zatwierdzonego przez danych specjalistów.
Nie trudno określić co to knebel, ale umownego słownika nie ma- i zapewne nie bedzie.
Choc moze za wiele, wiele lat....
Offline
Kochanie jest umowny słownik, na każdej stronie klimatycznej jest praktycznie taki sam opis dany pojęć, z tym,że jedni ograniczyli się tylko do podstawowego tłumaczenia, drudzy natomiast do rozszerzonej, bardziej przystępnej wersji
Offline
O tym mowie, nawet jesli istnieje to nie daje nam to wiele.
Bo definicje rzeczy i prczyslowiowych powtarzających ssie sytuacji to i ja zrobic moge..
A za duzo to on mi nie da.
Mysle ze za daleko wędrujemy, bo odbiegamy od tematu..
Offline
Dyskutant
Lindsey napisał:
Hmm dlaczego?
Nazewnictwo które wpajane jest tak mocno ' nowym' uległym jak i po prostu do samego klimatu jest dla mnie niejako upośledzeniem, i rodzajem pójścia na skróty.
W końcu łatwiej w anonsie napisac " szukam sukę na sesję" niż " jestem ..... mam lat .... interesuje sie ...poszukuje kobiety ktora ...", ale to tylko jeden z prostszych przykładów.
Dla mnie używanie słowa sesja, może w życiu się znajdowac ale nie w stosunku do klimatu. Rozumiem sesja na studiach, sesja fotograficzna- ale sesja jako spotkanie Pana i uległej i jako sama częśc relacji- jest dla mnie bardzo nie na miejscu. Uproszczenie które powinno zostac wyrzucone z hukiem do śmietnika.
Spotkanie z Panem, trening, tresura..- rozumiem. Ale sesja ?? Na litośc
Klimat zawsze był czymś wyjątkowym a jego przeobrażanie się niestety moim zdaniem idzie w złą stronę- oczywiście o ogólnym mniemaniu. Jest bardzo spłycany, teraz każdej kobiecie która dotknęła delikatnie klimatu, wydaje się że jest to coś prostego i przyjemnego.
Pojadę na sesje do tego faceta zleje mi tyłek zerżnie i jeszcze opłaci hotel- życ nie umierac.
Dużo takich par spotkałam, i może dlatego gdy słyszę hasło ''sesja'' to włosy mi się na głowie jeżą..
Mam co do ciebie bardzo podobny punkt widzenia, dlatego właśnie napisałam, że mnie zainteresowałaś. Sorki, miałam zacytować twój post o tym, że dla ciebie coś takiego jak sesja nie istnieje w prawdziwym klimacie. Niestety już teraz nawet w tej sferze intymność zamienia się na pieniądze. Przykre.
Offline
Dyskutant
Och ! Wpaniali my ! To mi się podoba. To co Lindsey, zakładamy własnych 'Świadków z klimatu' ? ;p
Offline
Temat domin powędrował do działu FemDom
A co do klimatycznej encyklopedii to nie wiem czy byłoby to realne. Pewne pojęcia da się zdefiniować, owszem, ale tam gdzie sięgamy do emocji nie wiem czy istnieje jedna definicja dla wszystkich. Choć może na podstawie szeroko zakrojonych badań dałoby się znaleźć elementy wspólne dla wszystkich.
Offline
Każdy emocje przetwarza i odczuwa je inaczej, ciężko by więc było ustalić jedną wspólną.. masz rację Niszo.
Więc stworzenie takiej encyklopedii będzie pewnie możliwe ale za wiele wiele wieleeeeeeeee lat
Jak już zachce się komuś robić takie badania:D
Offline
Gdyby się dało z tego żyć to kto wie - może bym takie coś zrobiła No i oczywiście gdybym miała odpowiednią wiedzę Aczkolwiek nie ulega wątpliwości, że strasznie ciężko dyskutuje się nie mając wspólnego mianownika, wspólnej bazy. I podobnie z tą sesją. Nawet wczoraj z Panem dyskutowaliśmy czym to w ogóle jest, i też nasze zdania były podzielone.
Offline
Starszy użytkownik
Wg. mnie sesja to czas poświęcony przez dominującego wyłącznie swojej uległej. Na tresurę, na pokonywanie granic, na pewne czynności, albo zestaw czynności/elementów, których nie ma codziennie. Chyba o wiele prościej mówić o sesji w przypadku pojedynczych spotkań, ale wtedy to raczej odgrywanie pewnych ról, choć to też będzie inaczej wyglądało w przypadku obcych sobie ludzi, których łączy tylko relacja, a inaczej w przypadku osób, którzy są w związku i planują wspólne życie. Nie uważam, aby spotkanie na seks i zerżnięcie laski w każdy możliwy sposób przez faceta było sesją.. Chociaż w pewnym sensie to jest sesja, czyli umówiony okres, w którym dzieją się umówione rzeczy tak samo jak sesja egzaminacyjna na studiach, sesja informatyczna, sesja rady miasta itd. Umawiając się z prostytutką można powiedzieć, że też się ktoś umawia na sesje, tak jak u masażysty...
W sumie sesja w klimatach BDSM to spotkanie w określonym miejscu i czasie, na którym pojawiają się elementy BDSM'u...
Offline
Tu się z Tobą zgodzę. Aczkolwiek z uporem maniaka będę tutaj podkreślać znaczenie czasu. Choć analizując konkretne sytuacje nie do końca jestem przekonana gdzie i jak to definiować.
No bo przecież jeśli Pan każe mi klęknąć i zaszczekać, a ja mam z tym cholerny problem i poklęczę na podłodze, pomęczę się i co? Była to sesja?
Walczyłabym z sobą jak nigdy, Pan poświęciłby mi 100% z tych 15 minut. Ale czy można nazwać to sesją?
Offline
Starszy użytkownik
A jak sesja rady miasta trwa 15 minut to jest sesja? Czy spotkanie radnych na kawie?
Offline
No to w wielu związkach sesja powinna trwać 24/7 a uważam, że sesja jest czymś więcej, czymś... Hm... Wyjątkowym. Co wymaga przygotowań, planu, powinna być wartościowa...
Taka sytuacja jak opisana powyżej to raczej jakiś przejaw relacji, ale czy aby na pewno sesja?
Offline