Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
Jako, że jest to jedyna praktyka, co do której mamy z Panem skrajnie różne podejścia, usiłuję przybliżyć się do tematu.
praktykujecie? Lubicie? jeśli tak, to może macie rady, jak ogarnąć temat?
Offline
Znaczy ja osobiście niespecjalnie lubię, ale dlatego że upokorzenie jako takie nie jest moim konikiem, a moczu jako takiego się brzydzę.
Natomiast - nie ma jest to w żaden sposób niebezpieczna. Mocz jest jałowy, więc nie robi żadnych szkód. Nawet picie moczu nie jest szkodliwe (a niektórzy nawet twierdzą, że ma działanie pro zdrowotne).
Tutaj w grę wchodzą raczej opory psychiczne, a w tym chyba nie bardzo można pomóc.
Jedyne co mi przychodzi do głowy, to żeby zastanowić się co jej powodem tej bariery.
Słyszałam też, że częśc osób które się do tego "przygotowywały" chodząc do toalety "obsikiwały" sobie dłoń. Ale to raczej taka "bajka", nie wiem na ile to prawda i na ile dało to jakikolwiek efekt
Offline
Dzięki.
Medyczną teoretyczną podstawę znam i niczego ona nie zmienia.
Chodzi o sam fakt, o zapach.
Z własnym sikaniem nie mam problemu. Nie brzydzi mnie nasikanie sobie do wanny, w której się kąpię.
Dostałam rok na to, że poproszę sama. Nie było w tym czasie nacisków i prób.
Kończy mi się czas, a nadal jestem w punkcie wyjścia.
Offline
Ja jak nasikam do wanny to też mnie nie brzydzi, ale jak mam sama nasikać sobie na rękę to jakoś nie jestem już taka hop do przodu jak mi się wydawało
Hmm... Tak naprawdę Ty jedna jedyna jesteś w stanie sobie cokolwiek poradzić.
Offline
Dobra- na rękę też mogę sobie nasikać No problem. Gdybym wymyśliła jak, to i w każde inne miejsce pewnie też
To jest opór przed cudzym moczem.
Offline
Hmm... No nie wiem. To chyba tylko pozostaje "ekspozycja". Podejrzewam, że telepatycznie problem się nie rozwiąże Jakoś nie umiałam nigdy sama siebie przekonać do tego, że coś mi pasuje, podczas gdy było inaczej. Natomiast czasem okazywało się, że strach ma wyłącznie wielkie oczy
Offline
najlepsza byłaby "przymusowa ekspozycja" Ale się uwziął, że nie tak, że mam sama chcieć, poprosić. To jest u nas norma na rzeczy, które mi nie odpowiadają tak do końca. Nic na siłę, bo to by mi ułatwiło sprawę za bardzo. Satysfakcja płynie z tego, że sama dobrowolnie do czegoś mam się przekonać.
Offline
Jeśli coś mi nie odpowiada (a nie jest praktyką, którą wykluczyliśmy w początkowej fazie ustaleń), to nie zostanę do tego zmuszona. Nie pojawi się "na siłę". Kiedy dowiaduję się, że On coś z tego zakresu chce, to muszę sama poprosić o wykonanie tego.
Tak jest z pissem- Jemu zależy, ja nie mam ochoty, a mam ją mieć
Wiem, że zakręcona logika, ale po prostu nie umiem tego lepiej wytłumaczyć.
Dostaję czas, żeby z "nie chcę" zrobiło się "błagam". Chęć zaspokojenia Jego potrzeb ma stać się silniejsza niż moja niechęć.
Do tej pory były dwie takie sytuacje i metoda zadziałała bezbłędnie.
Offline
Gość
U nas nie ma pissu, ale mam pewne podejrzenia, ze się niedlugo pojawi... i sama nie wie wiem co o tym myśleć
Nie wykluczyliśmy tej praktyki, i mój Pan chyba zaczyna krążyc koło tematu. Czyli małymi kroczkami- towarzyszę Panu w sikaniu i trzymam gdy to robi. Jeżeli stanie na tym, ze "male kroczki" nas do czegoś doprowadzą, to prawdopodobnie po moim standardowym: ale dlaczego? ja się boję! ja chyba nie chce... i na to się w końcu zdecydujemy albo raczej mój Pan się zdecyduje
Spontanicznie klepnęłam dzisiaj na kolana i wybłagałam.
Przeżyłam, jestem cała, nie ubyło mnie nigdzie
Szału nie ma, ale satysfakcja w Jego oczach była bezcenna.
Pomogło mi najbardziej ambicjonalne podejście do sprawy: "ja nie dam rady"?
Dam radę za każdym razem, skoro jest to ważne, oczekiwane i sprawia Panu przyjemność.
Malenstwo, przypomniałaś mi, jak trzymałam swojemu byłemu przy sikaniu. Po 16 lat chyba mieliśmy i głowy pełne dziwnych pomysłów.
Offline
Ja też kiedyś trzymałam, ale jak się okazało fizyka sikania jest mi zupełnie obca i skończyło się na moczu koło kibelka
Alamajka, strasznie się cieszę, że Ci się udało :-)
W naszym przypadku Pan dużo pracy wkładał w to, żebym nie podchodziła do zadań ambicjonalnie, bo przez to miałam w dużym poważaniu to, jak on oceniał moje starania. Byłam albo zadowolona z wykonanego zadania albo nie - bez względu na to, co sądził Pan
Offline
Gość
Super, że się przełamałaś.
Niszo, pierwszy raz też "nasikałam" koło kibelka- i musiałam posprzątać więc raz dwa się nauczyłam jak to robić
Ja pamiętam...pamiętam! PIssu doświadczyć- nie doświadczyłąm ale też przy sikaniu trzymałaqm
Ale śmiesznie było, bo za mocno trzymałam...stało się to tylko raz i już nigdy więcej nie było powtórki ^^
Offline