Uległość? Dominacja? To dopiero początek drogi...
Dyskutant
Ależ oczywiście, że tak tyle, że właśnie dobrego sformułowania użyłeś 'ważne jak', chociaż i jak wiadomo można rowerem jechać i 5 km/h a i tak ktoś może w nas pierdo... ehmm.. uderzyć no ale w większości przypadków wystarczy po prostu ostrożność i takie podduszanie zamienia się w zwykłego, mało groźnego karpia
Offline
Otóż właśnie to - tak długo jak ma się odrobinę oleju i umiaru w głowie tak długo wszystko jest dla ludzi Tak naprawdę prawdziwe granice tego, co jest "zakazanym owocem" a co nie jest leżą w naszej głowie, czego najlepszym przykładem była rozmowa na temat "upuszczania krwi". Dla mnie i nie tylko dla mnie było to poza wszelkimi granicami, dla kogoś innego (wybaczcie, nie pamiętam już kto to pisał) coś zupełnie normalnego i bezpiecznego.
Offline
Użytkownik
Na ten temat znalazłem niedawno bardzo fajnie napisany artykuł, dotyczący właśnie czysto medycznych komplikacji związanych z podduszaniem. Artykuł jest po angielsku i zawiera trochę medycznych terminów, ale dla ludzi, którzy znają trochę angielski, nie powinno to stanowić problemu:
http://asibdsm.com/the-medical-realitie … trol-play/
Nie twierdzę, że w całości się zgadzam z tym artykułem, ale na pewno dał mi niezłą podstawkę medyczną na ten temat i uświadomił parę rzeczy. No i trochę straciłem jednak ochotę na podduszanie w najbliższym czasie
Co o nim myślicie?
Offline
Nisza, od krwi to ja jestem
I nadal twierdzę, że jak raz na jakiś czas poleci tyle, co do badania krwi biorą (a nawet mniej), to krzywda mi się nie dzieje. Bo i jak?
Kiedy byłam dawcą w pełni legalnie i bezpiecznie lało się w woreczek dużo wiecej i też żyję
Offline
Nigdy siatki na głowie nie miałam, ale jakieś tam przyciskanie głowy do poduszki, kiedy to leżę na brzuchu i stosunek odbywa się od tyłu, czy ściskanie za szyję , co delikatnie powoduje napad kaszlu...Owszem.
Sam chwyt za szyję jest bardzo podniecający.... choć nie tak stymulujący jak stanowcza dłoń na karku :-xx
Offline
Kocham ..kocham ...kocham ...ten zdecydowany uścisk na mojej szyi , gdy brakuje już tlenu, łzy ściekają po policzkach . Ewentualnie woreczek na glowie przymocowany tasmą klejącą naokoło szyi. Para w środku i czujesz ,że rozmazuje się makijaż ...chce Ci się krzyczeć ,że nie dasz rady i nagle palec Pana przebijający woreczek na wysokości ust...wybawienie
Offline
O ile podduszanie tak o tyle worek na szyi powoduje, że wpadam w panikę bez względu na to jak mocno byłabym przekonana o tym, że Pan w odpowiednim momencie ściągnie worek. Taśma naokoło szyi? W żadnym razie - hiperwentylacja gwarantowana i bez worka.
Offline
Użytkownik
Ja się podduszania panicznie boję. Panicznie. Mojego Pana to na swój sposób kręci. Na początku próbował mnie na to namówić. Mnie niby też kręciło w teorii i nie miałam oporów. Ale jak przyszło co do czego, to spanikowałam zanim na dobre zaczął. No i na dzień dzisiejszy w sumie nadal mam opory przed tym. Ale nie jest to raczej kwestia mojego braku zaufania do Pana. Nie wiem z czego wynika u mnie taki opór.
Offline
Sprawa z podduszaniem jest ciekawa. Człowiek jest tak skonstruowany, że jeśli próbuje sam siebie poddusić używając swoich rąk, to gdy zemdleje/odpłynie uścisk zwalnia i automatycznie przywracane jest normalne oddychanie. Zakładając, że ktoś w ogóle wytrzyma tak długo. Dlatego uważam, że kontrola oddechu w takim rozumieniu jest prawie w pełni bezpieczna.
Reszta praktyk jest o tyle ryzykowna, że nie ma żadnego momentu rozluźnienia, tlen się kończy i w tym momencie istnieje możliwość poważnych uszkodzeń i śmierci. Nigdy nie wiesz, czy osoba podduszana nie wróci jako śliniące się warzywo lub będzie pamiętało kim jest.
Sama podduszanie na uległej stosuję i mimo tego, że wiem jak to wygląda, gdy człowiek odpływa to często serce podchodzi mi do gardła. Myślę, że obie strony dostają mocnego adrenalinowego kopniaka
Jakoś nie potrafię zaufać workom i maskom z rurami. Nie widać wtedy dokładnie, co się z taką osobą dzieje no i można nie zdążyć.
Offline